niedziela, 10 listopada 2013

18. "It's too cold outside for angels to fly"

ROZDZIAŁ DEDYKOWANY - @Kasia763

środa

"Musimy iść. Musimy umrzeć. Nie możemy żyć i nie ma nic i nie ma uciec dokąd"

Było chłodno, nie tak ja zwykle. Zazwyczaj powiewał tylko lekki wiaterek,teraz drzewa aż kołysały się pod jego wpływem. Na niebie gromadziły się burzowe chmury. Pogoda zmieniła się w ciągu kilku sekund z pięknej słonecznej na koszmarną i zimną. Stałem przed dużą skrzynią, a w ręku trzymałem list. Coś jest nie tak. Coś się stanie, albo już stało. Mam dziwne przeczucie i ono wcale nie jest dobre, wręcz przeciwnie. Czuję w sobie strach. Wrzuciłem list do skrzyni. Odchyliłem głowę do tyłu, aby jeszcze raz spojrzeć na niebo. Boże, co się dzieje? Koniec świata czy jak? Spuściłem głowę w dół. Mocny powiew wiatru uderzył w moje ciało, przez co odszedłem kilka kroków do tyłu. 
- Co jest do cholery? - Wyszeptałem. 
- Umiera anioł.- Znowu usłyszałem ten głos. Głos mężczyzny, którego spotkałem tu wczorajszego wieczora. Jego słowa wywołały u mnie dreszcze i gęsią skórkę. Jak anioł może umrzeć? Przecież on już nie żyje. - W ludzkiej postaci. - Dokończył szybko. Odwróciłem się w jego stronę i spojrzałem głęboko w oczy tego człowieka. Były one tak jasne, prawie białe i kompletnie nie dało się z nich nic odczytać. Były puste. - Zaznał za dużo cierpienia i bólu na tym świecie. - Kontynuował. - Anioł umiera wewnętrznie. Jego serce wkrótce przestanie bić jeśli nie zazna on miłości i szczęścia. Tak...- Urwał. - On umiera. - Z nieba zaczęły spadać duże krople deszczu. - Widzisz? To są jego łzy. On cierpi. Długo już tak nie wytrzyma. - Przełknąłem głośno ślinę. Ten człowiek jest chory. Co on wygaduje?! Anioł? Tu na ziemi? W ludzkiej postaci?! Sorry, ale nie wierzę w takie rzeczy. - Młody człowieku - Zaczął. Wyminąłem go i zacząłem biec. Muszę stąd iść! - Nie uciekniesz przed prawdą! - Krzyknął. Jego słowa huczały w mojej głowie. Przed jaką prawdą? Jaki to ma związek ze mną? Wsiadłem do auta i szybko je odpaliłem. Jeszcze raz zerknąłem na cmentarz. Ten człowiek zniknął. Jechałem powoli po śliskiej drodze. Deszcz dudnił o maskę samochodu. Czy się bałem? Tak, byłem i nadal jestem przestraszony jak cholera! Zaparkowałem samochód przed domem, wysiadłem z niego i otworzyłem drzwi od mieszkania. Muszę się napić. 
- No stary wreszcie jesteś! - Krzyknął Liam. 
- Cześć chłopaki, sorry za spóźnienie. - Wydyszałem. 
- Impreza zaczęła się jakąś godzinę temu. - Wtrącił Niall, który był wyraźnie nie zadowolony z mojego spóźnienia. 
- Musicie marudzić? To chyba oczywiste, że nas jeszcze wpuszczą! - Warknąłem. 
- Harry nie unoś się. Moim skromnym zdaniem to loczek ma rację. - Dodał Zayn.
- Loczek?! - Wrzasnąłem, udając wściekłego, ale chyba mi nie wyszło, bo chłopaki wybuchli głośnym śmiechem. 
- Tak, loczek. - Zayn uśmiechał się od ucha do ucha. 
- Weź Zayn, nie odzywaj się do mnie. - Rozejrzałem się dookoła. Brakowało tu jednej osoby. - Gdzie Lou? 
- Gada z Eleonor przez mój telefon. - Odparł Liam wyraźnie podkreślając słowo "mój". 
- Podobno nie ma ładowarki do swojego. - Powiedział Zayn i wzruszył ramionami. 
- Co Ci mówiłem? - Pokazałem na niego palcem. - Nie odzywaj się do mnie. - Powstrzymywałem się od śmiechu. 
- Oj Harry, mój Ty przyjacielu drogi wiesz jak Cię kocham. Nie obrażaj się. - Zaśmiałem się głośno. 
- Kurde, Zayn nie wiedziałem, że stać Cię na takie wyznanie. 
- No wiesz Ty co? - Fuknął. Do moich uszu dobiegło głośne chrząknięcie. Podniosłem swoje brwi i spojrzałem na Niall'a. Chłopak klikał coś na telefonie i przewracał oczami. 
- Coś się stało? Niall? - Zapytał Liam. Niall pokręcił głową. 
- Nie, tylko chciałbym już iść. 
- No to chodźmy. - Odezwał się Louis schodzący po schodach. 
- Chłopaki! Idziemy się porządnie najebać! - Wrzasnął Zayn. Cała pozostała trójka wydała z siebie okrzyk radości. Ja chyba raczej nie byłem już taki szczęśliwy z tego powodu. 

*perspektywa Rosalie 

W jednej z szuflad znalazłam żyletki. Trzymam je teraz w dłoni i obracam pomiędzy palcami. Są zimne i ostre. Mam pewne trudności z wykonaniem pierwszego ruchu. Poza tym jest jeszcze jasno. Nie chcę, żeby ktokolwiek dostrzegł moje rany. Zwłaszcza, że chcę je sobie zrobić pierwszy i ostatni raz. Mają być one na tyle głębokie, aby wystarczyły do przecięcia żył. Zrobię to w nocy. Wtedy już wszyscy będą spali. Zamknę drzwi od łazienki na zamek w razie gdyby któreś z dzieci Pattie chciałoby skorzystać z toalety. Ten widok mógłby je przerazić. Odłożyłam żyletki z powrotem dokładnie w to samo miejsce, gdzie znajdowały się wcześniej, żeby nie wzbudzać jakichkolwiek podejrzeń. Wzięłam głęboki drżący oddech. Nie mam pojęcia, która to już łza spływała po moim policzku. Było ich tak wiele, że nie zdołałabym ich zliczyć. Odkręciłam kran i ochlapałam twarz wodą. Osuszyłam ją kremowym ręcznikiem. Opuściłam łazienkę i szłam w kierunku pokoju. 
- Rosalie! - Krzyknęła Pattie. Zatrzymałam się w połowie drogi i zawróciłam. Zeszłam po schodach prosto do kuchni. 
- Wołałaś mnie? - Zapytałam. 
- Tak, skarbie. - Kobieta uśmiechnęła się ciepło. - Zrobiłam kolację. Proszę zjedz z nami. Bardzo się starałam. - Głupio mi było odmówić, zwłaszcza, że przygotowała tą kolację z myślą o mnie. Mimo, że nie czułam głodu nie chciałam zachowywać się jak rozkapryszone dziecko. 
- Dobrze - Przeszłam do jadalni i zajęłam wolne krzesło. 
- Cześć! - Przywitała się ze mną mała dziewczynka. Pomachałam jej i obdarzyłam ją szczerym uśmiechem. Na ziemi siedział chłopiec, który bawił się samochodzikami. Zdawał się nie zauważyć mojej obecności. - Mamusia zrobiła zapiekankę! Taką jaką lubi Justin. Tobie też zasmakuje. - Powiedziała mała. 
- Z pewnością. - Odparłam. 
- Nakładajcie sobie, bo wystygnie! 
- Daj talerzyk, nałożę Ci. - Powiedziałam.  Dziewczynka podała mi swój talerz. Nałożyłam jej kawałek zapiekanki i oddałam talerzyk. Sobie również nałożyłam, ale o wiele mniejszy kawałek. Wzięłam pierwszy kęs. Musze przyznać, że jest naprawdę dobra. Pattie świetnie gotuje. 
- I jak? - Zapytała kobieta. 
- Jest pyszna! - Odparłam i uśmiechnęłam się. 
- Dziękuję, cieszę się, że Ci smakuje. - Zjadłam cały kawałek i czułam się tak pełna, że bałam się o to bym zaraz tylko nie zwymiotowała. Podziękowałam za kolację i wstałam od stołu. Zaniosłam swój talerz do kuchni i włożyłam go do zmywarki. Weszłam na górę. 
- Rosalie, nie zadręczaj się. Sue niedługo Cię odwiedzi. Tylko wszystko najpierw musi troszkę ucichnąć. - Pattie stała w rogu pokoju. 
- Rozumiem. - Pokiwałam głową. Tylko szkoda, że Sue zdążyła porozmawiać ze mną dzisiaj po raz ostatni. 
- Mam do Ciebie prośbę. Jak zauważyłaś masz tutaj laptop, ale wolałabym, żebyś z niego nie korzystała, bo policja działa zadziwiająco szybko i mogą Cię zlokalizować. 
- Okej - Odparłam. Dobrze wiem o co jej chodzi. Ona boi się o własną rodzinę. 
- Jakbyś czegoś potrzebowała to wiesz gdzie mnie szukać? 
- Mhm 
- No to już zostawiam Cię samą. - Kobieta wyszła z pokoju i zamknęła drzwi. Na dworze robiło się już ciemno. Zasunęłam rolety, usiadłam na podłodze i włączyłam telewizor. Właśnie leciał jakiś nudny serial. Nawet chyba nie mam ochoty nic oglądać. Wstałam z ziemi i poszukałam sobie czegoś do spania. Znalazłam dużą czarną koszulkę i krótkie spodenki, wzięłam do ręki kosmetyczkę i wyszłam z pokoju. Weszłam do łazienki, zamknęłam drzwi i odkręciłam kran. Ciepła woda napełniała wnętrze wanny. Rozebrałam się i zajęłam w niej miejsce. Za kilka godzin będę już martwa. Czy to pewne? Czy na pewno chcę to zrobić? Raczej tak. Na tym świecie nie ma dla mnie miejsca. Mam nadzieję, że Bóg się mną zaopiekuje. Poza tym jestem tylko nic nie wartym problemem. Jestem jednym, wielkim błędem. Nigdy nie powinnam się urodzić. Wokół mnie unosił się zapach jagód. Kocham te owoce, dlatego zazwyczaj kupowałam sobie płyny do kąpieli akurat o takim zapachu. Wyszłam z wanny i zaczęłam wycierać ciało. Ciekawe co tam u Josh'a. Stęskniłam się za naszymi wspólnymi rozmowami. On mnie rozumiał, jako jedyny wiedział dokładnie co czuję. Stał się dla mnie ważną osobą, ale ja musiałam uciekać, gdyby nie ten fakt pewnie teraz szłabym sobie po mieście z Josh'em i była zatracona w naszej rozmowie. Nigdy nie będę miała już okazji go spotkać, ani zamienić z nim chociaż słowa. Ubrałam rzeczy do spania i opuściła łazienkę. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Dzisiaj późnym wieczorem zakończy się moje życie. Skończy się życie siedemnastolatki, która przeżywała istny horror. Takiego życia jak moje nie życzyłabym nawet największemu wrogowi, czyli Amandzie. Nawet ona nie zasługiwałaby na coś takiego. Chyba muszę się pomodlić. Bardzo bym chciała, żeby Bóg mnie wysłuchał i wybaczył te wszystkie złe rzeczy, których się dopuściłam. Wierzę, że weźmie mnie do siebie na górę. Uklękłam i odwróciłam się w stronę krzyżyka, który wisiał nad drzwiami. Zbliża się mój koniec. 

*perspektywa Harry'ego

Siedziałem w klubie przy barze i popijałem już trzecie piwo. Chłopaki bawili się w najlepsze. Louis próbował wykonać któryś z ruchów Jackson'a, ale za cholerę mu to nie wychodziło. Zayn biegał po całym parkiecie udając goryla, Niall gdzieś zniknął już jakieś 30 minut temu po tym jak zaczął gadać z jakąś laską, a Liam jako jedyny wydawał się normalny. Tańczył całkiem spoko, a masa lasek kleiła się do niego, chcąc dotknąć każdej części jego ciała. Ja nie miałem ochoty ani na tańce, ani na robienie z siebie idioty. Siedziałem i piłem, tyle. Czułem jak zaczyna szumić mi w głowie. Byłem już troszkę wstawiony, ale w sumie to cienki jestem, żeby po trzech piwach być już pijanym? Jaka beznadzieja.. 
- Cześć przystojniaku - Poczułem ciepły oddech na swojej szyi, a do moich nozdrzy dobiegł zapach silnych damskich perfum. Przechyliłem głowę w bok, aby móc zobaczyć całkiem spoko wyglądającą, wysoką brunetkę. 
- Hej piękna - Rzuciłem. Dziewczyna usiadła na przeciwko mnie zakładając nogę na nogę. Była ubrana w czerwoną, krótką sukienkę, która dokładnie opinała jej ciało, na ten widok aż przejechałem językiem po wargach, zwilżając je. 
- Czemu siedzisz tutaj taki samotny? - Wzruszyłem ramionami. Mój wzrok spadł na jej odsłonięty dekolt. No ma dziewczyna waruunki. 
- Myślę - Odparłem. Upiłem spory łyk piwa. 
- A o czym? Jeśli oczywiście można wiedzieć. - Uśmiechnęła się zalotnie. Potrząsnąłem głową. Nie mam zamiaru grać w coś z tą laską. Cofam to wszystko co o niej powiedziałem. Za chuja nie jest ładna! Wygląda jak jakiś.. jak.. jak typowy plastik! Pewnie nawet te jej cycki nie są prawdziwe. 
- O życiu - Odpowiedziałem od niechcenia. 
- Jestem Amanda. Jeśli masz ochotę to możesz mi się wygadać. Chętnie posłucham. 
- A ja Harry. Słuchaj, dobrze wiem o co Ci chodzi i nie zamierzam się z Tobą przespać, jeśli właśnie to chciałaś osiągnąć. Spójrz najpierw w lustro. Daj jakąś kartkę, dam Ci autograf i spadaj ok? 
- Jesteś bezczelny! - Przewróciłem oczami. 
- Oj, kotku.. Taka moja natura. Chyba powinnaś o tym wiedzieć. - Syknąłem i wstałem z krzesełka. Kierowałem się do wyjścia. 
- Sukinsyn! - Wrzasnęła, zareagowałem na to szybko. Nie odwracając się, podniosłem rękę do góry i pokazałem jej środkowego palca. To, że nazywam się Harry Styles nie oznacza, że będę spał z każda po kolei lub też je wyrywał. Wiem, że takie zdanie na mój temat ma prasa i tak dalej, ale oni znają mnie tyle co nic. To mnie wnerwia, bo jak można mówić jakieś niestworzone rzeczy o osobie, której się nie zna? No właśnie.. to jest chore i żałosne. Szedłem mało ruchliwą ulicą z puszką piwa w dłoni. Ciekaw jestem co ta plastikowa  lala sobie myślała. Że co? Że niby ot tak po prostu zagada, wykorzysta fakt, że jestem pijany i wskoczy mi do łóżka? A w życiu! Nigdy bym się ją nie zainteresował, dlatego, że wyglądała na cholernie fałszywą. Przechodziłem pod lampą, która dosyć dobrze oświetlała okolicę. Odruchowo spojrzałem w bok na swój cień. Jakim cudem ja tu widzę je dwa? Kilkakrotnie zamrugałem oczami. Ej to jest niemożliwe, przecież ja jestem jeden i idę tu sam, chyba.. Odwróciłem się do tyłu, ale nikogo tam nie było. Rozglądałem się na boki i tam również nic. Może to przez duża ilość wypitego alkoholu już siada mi na banię. Zerknąłem jeszcze raz w dół, ale drugi cień zniknął. Przed moimi oczami coś mignęło. Drugi cień szybko wyminął mój i poszedł przodem. Patrząc na posturę była to kobieta? Popatrzyłem przed siebie. No nie ma tu nikogo! Skąd do cholery w takim razie ten cień?! Szedłem z anim. Nagle cień się zatrzymał. Pobiegłem do miejsca, w którym stał. Ustawiłem się dokładnie w takiej samej pozycji jak on. Przede mną był duży słup, na nim przyklejona biała kartka. Wyjąłem z kieszeni telefon i poświeciłem nim. Zamarłem. Dosłownie nie mogłem się ruszyć. Na kartce było ogłoszenie o zaginięciu. Zazwyczaj omijałem takie rzeczy, ale na tym ogłoszeniu nie był ktoś kogo nie znam i nigdy nie widziałem na oczy, ale była to osoba, na której mi tak bardzo zależało. To była Rosalie! Zdjęcie przedstawiało uśmiechniętą i radosną Ros. Widać było, że fotografia musiała być robiona dosyć dawno. Dziewczyna wyglądała tu może na 13-14 lat. Przeczytałem tekst pod zdjęciem i przełknąłem głośno ślinę. 

"Uwaga!!! Zaginęła siedemnastolatka Rosalie Lutz. Dziewczyna ma ciemne blond włosy i jasne niebieskie oczy. Jej wzrost wynosi 161 cm. Podejrzewane jest uprowadzenie, lub ucieczka z domu. Jeśli ktokolwiek widział Rosalie, albo wie gdzie ona się znajduje prosimy o zgłoszenie się na komendę policji, w celu złożenia zeznań dotyczących zaginięcia dziewczyny. "

Piwo, które trzymałem upadło na ziemię. Olśniło mnie! Ten facet na cmentarzu mówił o śmierci anioła.. chodziło mu o Ros! To ona jest tym umierającym aniołem! Kurwa! Boże zrób coś! Ochroń ją! Błagam! 

*perspektywa Rosalie 

Obudził mnie głośny grzmot. Tak długo się modliłam, że nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam przysypiać. Podniosłam się z podłogi. Chyba już czas.. Wzięłam głęboki oddech. Podreptałam do drzwi i uchyliłam je. Na korytarzu było cicho co oznaczało, że wszyscy śpią. Wyszłam z pokoju i przymknęłam drzwi. Szłam na palcach w kierunku łazienki. Co jakiś czas podłoga wydawała z siebie nieprzyjemny trzask, co tylko jeszcze bardziej wzbudzało mój niepokój. Kiedy dotarłam do łazienki poczułam ulgę. Odsapnęłam głośno. Podeszłam do szuflady i otworzyłam ją. Nie ma ich?! Gdzie one są?! Wpadłam w panikę. Zaczęłam przetrząsać wszystkie szuflady po kolei i nic! Nie no, nie wierzę! Ktoś musiał je stąd zabrać, bo same by nie wyparowały! 
- Tego szukasz? - Przełknęłam ślinę. Odwróciłam się w stronę osoby, która już kilkadziesiąt razy uratowała mi życie. Justin stał oparty o futrynę, a w ręku trzymał szukane przeze mnie przedmioty. Jakim cudem one są w jego posiadaniu?! Dlaczego je stąd zabrał? Spojrzałam w jego brązowe tęczówki i spuściłam głowę w dół. Zawsze marzyłam o spotkaniu i poznaniu mojego idola, ale nie w takich okolicznościach! - Co Ty chciałaś zrobić? - Teraz już nie miałam odwagi na niego spojrzeć. 
- Nic - Powiedziałam cicho, ale chyba za cicho. 
- Co? 
- Nic - Powtórzyłam tochę głośniej. 
- Posłuchaj - Justin urwał. - Nie jestem głupi. Wiem co próbowałaś sobie zrobić. Mama mnie ostrzegła, że mamy gościa. Powiedziała mi też z jakiego powodu tu jesteś, dlatego je zabrałem. - Uniósł żyletki do góry i nimi pomachał. Łzy zaczęły spływać w dół mojej twarzy. Ja nie chciałam, żeby ktokolwiek o tym wiedział. Ja tylko nie chcę być problemem. - Postanowiłem nie kłaść się spać i poczekać. Byłem bardzo ciekawy kiedy tu przyjdziesz. - Kontynuował. Zerknęłam na niego. Miał rozzłoszczony wyraz twarzy. Wpatrywaliśmy się w siebie jakiś czas. Obserwowałam jak z każdą sekundą jego twarz łagodnieje. Justin zrobił krok do przodu, na co ja zareagowałam tak samo tylko, że zaczęłam się cofać. - Nie bój się. - Powiedział. Oddychałam szybko i płytko. Chłopak zbliżał się do mnie, a ja cały czas się cofałam, aż do momentu gdy moje plecy dotknęły zimnych ściennych kafelek. Chcę być teraz sama. Dlaczego on po prostu nie pozwoli mi odejść? Dałby mi te żyletki i byłoby po sprawie. Co go obchodzi czy jakaś tam dziewczyna ma jakieś problemy i popełni samobójstwo? Jedna w tą czy w tamtą, nie robi różnicy. Justin stał na przeciwko mnie. Po moich policzkach ciągle spływały łzy. Chłopak wyciągnął rękę w moją stronę. Zareagowałam szybko i gwałtownie. Wyminęłam go i pobiegłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. A co jeśli on o tym wszystkim powie Pattie? Ona wtedy straci do mnie zaufanie i powiadomi o wszystkim Sue. Kocham Justin'a, bo to mój idol i zawdzięczam mu naprawdę wiele, ale jednocześnie go nienawidzę za to co zrobił. Powinien mi pozwolić! To nie jest jego sprawa, więc tym bardziej mógł oddać mi te pieprzone żyletki! On nic nie rozumie, nikt mnie nie rozumie. Podskoczyłam na łóżku, gdy klamka zaczęła się poruszać w górę i w dół. Zaszlochałam. 
- Otwórz te drzwi! Porozmawiajmy! - Powiedział półgłosem. 
- Zostaw mnie. 
- Otwórz je! - Syknął i uderzył w drzwi. Wszystko później ucichło. Może w końcu odpuścił? Coś zaszeleściło. Wstałam z  łóżka i podreptałam po karteczkę, która została wepchnięta do pokoju przez szczelinę pomiędzy drzwiami, a podłogą. Zapaliłam małą lampkę. 

"Nie chciałem Cię wystraszyć.. przepraszam. Musisz wiedzieć jedno. NIE POZWOLĘ CI SIĘ ZABIĆ! Jeżeli masz jeszcze jakieś durne pomysły to lepiej o nich zapomnij. MASZ BYĆ SILNA! I nie chcę słyszeć głupich tłumaczeń, że nie dasz rady itd.. bo dasz i jak będzie trzeba to Ci w tym pomogę. Dobranoc"

No i po co on to robi? Ja nie potrzebuję jego pomocy.. chcę umrzeć. 

*perspektywa Harry'ego

- Wstawaj debilu! - Lou krzyknął mi do ucha. Jęknąłem głośno w niezadowoleniu. - Nie no ludzie.. zaraz mnie chuj strzeli! Wstawaj pajacu! Policja się dobija do drzwi!


***
Hejka :) Chciałabym zaznaczyć, że ten rozdział pisałam na szybko i jest on nie sprawdzony. Zrobię to później ;) Tak wiem, ze jest krótki.. przepraszam.. A no i miałam mówić! W przyszłym tygodniu powinien być już zwiastun opowiadania ;) Jeśli już go dodam, to zostaniecie o tym poinformowani :) 
Przypominam, że bohaterowie mają konta na Twitterze ;) 

Mają oni też Aski :) Są one podane w zakładce "Zapytaj bohaterów" :) 
Do następnego x KOMENTUJCIE ♥ 

13 komentarzy:

  1. Przeboski *O* STRASZNIE MI SIĘ PODOBAŁ... To jeden z najlepszych rozdziałów :)

    Uwielbiam fragmenty fantastyczne z aniołami etc :D Czekam na nn
    Weny życze xx @Anne_195

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeezuu... Świetny rozdział. Dobrze, że Justin zabrał jej te żyletki, już się bałam, że ona na serio sobie coś zrobi... Fajnie by było jakby Ros w końcu wróciła jakoś i przeczytała te listy i potem spotkała się z Harrym :)
    No i jestem baardzo ciekawa co powiedzą ci policjanci...!
    Czekam z niecierliwością na następny, mam nadzieję, że pojawi się niedługo ;*
    @klaudia_0304 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cfghgffhdfgy zajebisty jak zawsze :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Cię! ♥ następny :) Karolcia

    OdpowiedzUsuń
  5. Dreszcze, płacz i wielki podziw. To wszystko odczuwałam czytając ten rozdział. Jest wręcz niesamowity. Justin *.* Boże chciałabym, żeby ta historia była prawdziwa.... żeby to wszystko się na prawdę zdarzyło...Rozdział niesamowity. Kocham i czekam na nn. xx
    @niarrlozaim

    OdpowiedzUsuń
  6. Ajajajajajj. !!! ;)) pojawił sie Justin hsjsjsjsnsnsndk :D jaki zajebisty rozdział, trochę Harrego, trochę Jusa ;3 czekam na nn xD
    @Paulaa9999

    OdpowiedzUsuń
  7. jejku to opowiadanie jest boskie *-* nie mogłam przestać czytać <333 a rozdział cudowny *-* nie mogę doczekać sie kolejnego rozdziału :))

    @Aniula19

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za namiar na tego bloga.
    Przeczytałam wszystko jak leci w pół godziny i w niektórych momentach miałam nawet łzy w oczach! To opowiadanie jest po prostu genialne!
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
    Przy okazji też zapraszam do mnie: finally-i-find-you.blogspot.com
    Kat xx.
    PS. Mogłabyś mnie informować na tt o nowych rozdziałach??

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko kocham tego bloga.
    Tak sie wkręciłam, ze wszystkie rozdziały przeczytałam.
    Biedna Ros. Dużo ma problemów.
    Harry bądź silny.
    Popłakałam się.
    Jestem z cb dumna. Umiesz doprowadzić mnie do łez.
    Gratulacje. Juz nie mogę się do czekac kolejnego rozdziału.
    Prosze informuj mnie o nowym dodanym oście na blogu na tt
    pozdrawiam
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajne opowiadanie, mega mi sie podoba! Moglabyś mnie informować o nowych rozdzialach? A no i zapraszam do siebie www.storylikemany.blogspot.com @Dagmara_171 xxx

    OdpowiedzUsuń
  11. Oojejku.. Dziekuje za dedyka :***
    A co do opowiadanie:
    Mialam ciary kiedy to czytalam (jeszcze wieczorem) <3
    Ubustwiam twoje opowiadanie <3 :*
    Cudowne, cudowne :**
    Juz nie moge sie doczekac nastepnego XD

    ps.
    Jeszcze raz dziekuje :**

    OdpowiedzUsuń
  12. to jest zajebiste:-) jak ja ci dziekujenze napisalas do mnie na tt i dalas mi link do bloga:-) czekam na kolejny rozdzial :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Interesujące opowiadanie. Trafiłam tu z Twittera i nie żałuję. Bardzo dobra fabuła i świetne opisy. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu i oczywiście czekam na kolejny rozdział. <3

    http://undead-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń