środa
"Siedzę w deszczu pisząc list, pośród drzew. Słowa rozmazują ciepłe krople łez. Tyle chciałbym Ci dać, powiedzieć.. - To marzenia, tylko one nam zostają, bo Ciebie tutaj nie ma."
Gwałtownie usiadłem na łóżku. Przede mną stał zmartwiony Louis. On tu tak stał i patrzył jak śpię czy co? No bez jaj.. od kiedy on tu jest?
- Co Ty tu robisz?
- Czekam aż wstaniesz. - Lou spuścił wzrok. - Dopiero wszedłem i niechcący dosyć głośno walnąłem tymi pieprzonymi drzwiami i Ty się obudziłeś, koniec historii. - Chłopak wzruszył ramionami. - Swoją drogą co to za gówno z tych drzwi?!
- Ej tylko nie gówno. Była za drogie..- Wyszedłem z łóżka i założyłem czarne rurki.
-Noo skoro już gadamy o kasie to może w końcu kupiłbyś sobie jakąś chatę, no chyba, że w LA chcesz mieszkać pod mostem. Tylko wiesz głupio by to wyglądało. Uwaga, uwaga! Ważny komunikat! Gwiazda Harry Styles mieszka pod mostem, czy mu już totalnie odbiło, a może ktoś totalnie wyczyścił jego konto? Więcej informacji już po przerwie. - Ironizował. Pokręciłem głową. Boże, co to za debil.. z kim ja się przyjaźnię? Toż to patola jakaś! I tak go kocham jak brata. Zaśmiałem się głośno.
- Jesteś popierdolony.
- Wiem, ale powiem Ci coś.
- Co?
- Ty też jesteś popierdolony. - Chłopak uśmiechnął się szeroko. Wydawać by się mogło, że był zadowolony ze swojego mało śmiesznego żartu. Ciota..
- Znajdę dom, o to się nie martw, a po co przyszedłeś?
- Wróciłeś wczoraj bardzo późno.
- Miałem parę spraw do załatwienia. - Odparłem. Od razu przypomniałem sobie sytuację, która miała miejsce wczorajszego wieczora. Ten cmentarz i mężczyzna.. To wszystko było bardzo dziwne.
- No, no, ale byli tu chłopaki i zaproponowali dzisiaj wyjście do klubu. Może poszedłbyś z nami? - Zmarszczyłem czoło. Dlaczego ja nie pomyślałem o tym wcześniej? Przecież mógłbym pójść i się nachlać do nieprzytomności. To jest dobry pomysł.
- Okej, o której?
- O 22, gdzie to jest to powiem Ci później. Teraz muszę lecieć, bo umówiłem się z Eleonor. Idziemy na zakupy, kumasz? NA ZAKUPY! - Lou przeliterował ostatnie dwa słowa. - Masakra, ja nie chcę! - Co on gada w ogóle? Powinien się cieszyć, że może spędzać tyle czasu ze swoją ukochaną, a ten frajer ciągle narzeka. Nie docenia tego co ma, a posiada naprawdę wiele.. przede wszystkim miłość i szczęście. Ma ukochaną kobietę i jest z nią szczęśliwy. Czego chcieć więcej? Podszedłem do szafy i wyjąłem z niej czerwono- białą koszulę w kratę i biały T-shirt.
- Ok to miłej zabawy. - Przyjaciel przewrócił oczami i prychnął.
- Ha! Zabawne, naprawdę.. cześć - Fuknął.
- No paa - Włożyłem na siebie resztę ciuchów, a na stopy wcisnąłem białe conversy. Zaścieliłem łóżko, otworzyłem drzwi balkonowe i wyszedłem z pokoju. Kierowałem się w stronę kuchni. Zbiegłem po schodach. Podszedłem do lodówki i wyciągnąłem z niej mleko. Z górnej szafeczki wyjąłem płatki. Znalazłem jakąś niebieska miskę i wsypałem je do niej. Mleko wlałem do garnka i postawiłem na kuchence. Szybko pobiegłem do sypialni. Przykucnąłem przy łóżku i wyciągnąłem z pod niego laptopa. Mam nadzieję, że mleko nie wykipiało. Wybiegłem z pomieszczenia, wpadłem do kuchni i wyłączyłem gaz. Postawiłem laptopa na stoliku. Wow, zdążyłem, nie wykipiało! Zalałem płatki mlekiem. Garnek wstawiłem do zlewu i usiadłem przy stole. W między czasie zgarnąłem z blatu łyżkę. Odpaliłem laptop i czekałem na załadowanie się strony. Konsumowałem swój posiłek. Przez ostatnie parę dni nie miałem czasu ani ochoty na jedzenie. Teraz szukałem jakiegoś dużego i przede wszystkim ładnego domu. Przeglądałem ogłoszenie po ogłoszeniu. Jedne były duże, ale wyglądały koszmarnie, a drugie były piękne, ale znowu za małe. Chociaż w sumie po co mi duży dom skoro i tak będę mieszkał w nim sam jak palec. To głupie.. Ale moment, jest coś! Luksusowy, biały dom, ma dużo okien, sześć sypialni, w każdej po jednej łazience. Posiada wielki salon, kuchnię i pokój do gier. Ma nawet mini bar i dosyć sporą piwnicę. Cały budynek jest trzypiętrowy. Ma duży ogród i basen. No żyć nie umierać! Biorę go! Podreptałem do salonu po komórkę. Wystukałem numer.
- Halo?
- Um, witam. Ja dzwonię w sprawie tego domu na sprzedaż.
- Tak? Kiedy pan przyjedzie go obejrzeć?
- To znaczy ja jestem już zdecydowany. Biorę go.
- Odpowiada panu ta kwota? - Kobieta zapytała zdziwiona.
- Tak, myślę, że jest w porządku.
- Och, no dobrze w takim razie numer konta panu podam w sms, klucze od domu zostawię pod wycieraczką, tylko trzeba podpisać umowę.
- Okej, wie pani ja będę w Los Angeles za 5/6 dni. Czy nie byłoby problemem gdybym po wykonaniu przelewu powysyłał swoje rzeczy?
- Niee, oczywiście, że nie. Jak pan już będzie w LA to pan po prostu do mnie zadzwoni, a ja mogę prosić teraz o pańskie imię i nazwisko?
- Harry Styles
- Pan z tego zespołu? One Direction?
- Tak to ja.
- Oo, w zeszłym tygodniu sprzedałam reszcie pańskich kolegów pozostałe wille.
- Naprawdę?
- Tak, są one blisko siebie.
- To wspaniale. Bardzo pani dziękuję, do zobaczenia - Dobrze mieć kumpli blisko.
- Miło się z panem załatwia interesy, do widzenia. - Odłożyłem telefon na stolik i poszedłem do łazienki. Umyłem zęby i ułożyłem fryzurę. Dobra jestem w miarę ogarnięty. Teraz muszę zacząć się pakować, później napisać list do Ros i przyszykować się na imprezę. Właśnie Rosalie.. Ciekawe jak ona się trzyma. To może wydać się dziwne, ale ja bardzo za nią tęsknię. Oddałbym wszystko, żeby móc ją zatrzymać tu przy mnie. Obok mnie była by bezpieczna. Nikomu nie dałbym jej skrzywdzić. Moje rozmyślenia przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Chwyciłem telefon w dłoń i palcem odblokowałem ekran. Ah to ta kobieta.. Wszedłem na stronę banku, zalogowałem się i wykonałem przelew. Dosyć spora sumka umknęła z moje konta. Wierzę, że ona mi się zwróci.. Musze skombinować jakąś ciężarówkę i kartony. Zadzwonię do Simona.
*15 minut później
Chodziłem z pokoju do pokoju z telefonem przy uchu. Chciałem tylko kartony i ciężarówkę, a Simon pieprzy mi tu o jakimś pierdzielonym wywiadzie. Nie mam czasu teraz z nim gadać. Przerwałem mu w połowie wypowiedzi po prostu się rozłączając. Za jakieś czterdzieści minut powinny być tu moje kartony. Wszedłem po schodach do sypialni. Wziąłem kartkę, długopis i kopertę. Zszedłem do salonu i położyłem te trzy rzeczy na stolik. Zacząłem pisać.
List II
Londyn 26. 06. 2013r.
Cześć Ros!
To znowu ja - Harry. Mówiłem, że będę pisał, no to dotrzymuję słowa i teraz jest już drugi z siedmiu listów. Posłuchaj.. tęsknię za Tobą. Jest mi trudno bez Ciebie, bez rozmów z Tobą. Piszę tylko listy, na które nie dostaję odpowiedzi. Pęka mi serce. Dlaczego się tak dzieje? Nie mam pojęcia. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Może i nigdy nie słyszałem Twojego głosu i nigdy go nie usłyszę, może nie rozmawialiśmy ze sobą zbyt długo i pewnie nie porozmawiamy, może i nie znamy się za dobrze i nie poznamy, ale ja darzę Cię pewnym uczuciem. Nie wiem co to za uczucie, bo nigdy wcześniej go nie czułem. Właśnie przez nie, przez to co czuję nie mogę o Tobie zapomnieć. Wiem, że mówiłem Ci to już w poprzednim liście, ale powtórzę się.. Błagam wróć! Ja Cię ochronię! Będziesz moim oczkiem w głowie, będziesz najważniejsza, proszę Cię.. Chciałbym Ci powiedzieć, że kupiłem dom w Los Angeles, wyprowadzam się i to już na stałe. Nie to, że nie chcę tu zostać w Londynie, ale mam pracę, która zmusza mnie do pewnych rzeczy na przykład właśnie takich jak ta. Jestem już zmęczony tym wszystkim. Za moment zacznę się pakować, wyprowadzam się za pięć może sześć dni.. Bardzo bym chciał zdążyć napisać resztę listów. Jak już to zrobię nie będę miał tego głupiego wrażenia, że Cię perfidnie oszukałem i w sumie nic nie wyjaśniłem. Jeszcze raz Cię za to przepraszam.. W głębi serca wiem, że mi wybaczysz, bo tacy ludzie jak Ty czyli anioły zawsze wybaczają. Są zesłane od Boga, tak jak i Ty. On zesłał mi Ciebie, a ja będę walczył i kiedyś Cię odnajdę, obiecuję.. Ja umieram powoli, bo samemu mi tak trudno, zdecydowanie za trudno na tym świecie. Mam na dzisiaj pewien plan. Idę z kumplami do klubu się napić. Może pomoże mi to chociaż przez chwilę o Tobie nie myśleć. Jak sądzisz? Chcę, abyś była silna, chociaż Ty, bo ja nie umiem. Muszę kończyć. Tęsknię bardzo.. do jutra, pa.
Harry
Włożyłem kartkę do koperty i zakleiłem ją. Ktoś zapukał do drzwi.
- Otwarte! - Krzyknąłem.
- Witam, przywiozłem kartony. - Do domu wszedł młody chłopak.
- Dzięki - Odparłem.
- Przynieść je?
- Jeśli możesz. - Uśmiechnąłem się. Chłopak odwrócił się napięcie i wyszedł. Aha, co jest z nim nie tak?
- Gdzie postawić?
- Tu w korytarzu.
- Spoko - Powiedział znudzonym tonem.
- Coś nie tak?
- Nie, a co?
- Jesteś wobec mnie jakiś dziwny, koleś. - Fuknąłem.
- Poczułeś się urażony? Ty byś nie był dziwny dla faceta, którego kocha bardziej Twoja laska niż Ciebie samego, huh? - Syknął. Na jego słowa zaśmiałem się głośno. Ludzie są chorzy.. - Coś Cię bawi?
- Uściskaj ją ode mnie i pozdrów. - Chłopak spiorunował mnie wzrokiem i kierował się do wyjścia. - Dzięki za kartony! - Krzyknąłem.
- Mhm - Warknął i wyszedł. Zakluczyłem drzwi. Dziwna sytuacja.. Schyliłem się po jeden z kartonów i wróciłem do salonu. No to zaczynamy. Jak ja to wszystko sam ogarnę? Ros, Ros, Rosalie potrzebuję Cię tutaj.
*perspektywa Rosalie
Obudziłam się cała obolała. Huczało mi w głowie i czułam się tak jakby miało mi ją zaraz rozsadzić. Bolały mnie nogi, ręce i brzuch. Coś czuję, że to nie zapowiada się ciekawie. Nie mam nawet siły podnieść się z łóżka. Poza tym znowu miałam ten sen. On tam był ze mną.. Najdziwniejsze jest to, że zakończył się on w tym samym momencie co za pierwszym razem. Boję się zasypiać, bo wiem co mi się przyśni, ale z drugiej strony znów pragnę chodź na chwilkę móc być z Harry'm. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego tak bardzo mnie do niego ciągnie. Cały czas mam wrażenie, że w jakiś dziwny sposób cos nas łączy. Przekręciłam się na drugi bok. Co to jest?! Bardziej odchyliłam kołdrę. Część pościeli była pokryta krwią. Usiadłam na łóżku, podpierając się po obu stronach rękami. Spojrzałam na dolną cześć mojej bielizny. Co to do cholery?! Mam okres?! Ale, że już? Przecież to zdecydowanie za szybko! Pomału zwlekłam się z łóżka i podreptałam do jednej z szafek. Wyciągnęłam z niej potrzebne mi rzeczy, a z dużej szafy wyciągnęłam ciuchy oraz bieliznę. Ściągnęłam zakrwawioną pościel. Delikatnie nacisnęłam klamkę, otworzyłam drzwi i cichutko na palcach poszłam do łazienki. Odkręciłam wodę i czekałam, aż wypełni ona pewna ilość wanny. Zamoczyłam pościel i zdjęłam z siebie brudne rzeczy, które również wrzuciłam do wanny. Zajęłam miejsce pod prysznicem i rozkoszowałam się miłym uczuciem, które wywoływała spływająca po moim ciele woda. Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu. Odgarnęłam mokre kosmyki włosów z twarzy.
- Ros, Ros, Rosalie - Otworzyłam oczy, które już po chwili skanowały pomieszczenie. Dziwne.. nikogo tu nie było. Wyraźnie słyszałam jak ktoś szeptał moje imię. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam spod prysznica. No nikogo tu nie było! Mam omamy.. Jest ze mną już źle, bardzo źle. Wytarłam swoje ciało i ubrałam się w świeże ciuchy. Wysuszyłam włosy i związałam je gumka w kucyka. Nie mam ochoty się dziś malować. Przykucnęłam przy wannie i zaczęłam zapierać czerwone plami. Boże, to nie schodzi! Otworzyłam pierwszą lepszą szafkę. Może tu znajdę jakiś odplamiacz. Nie, tutaj chyba raczej nie, przesunęłam się dalej i otworzyłam drugą szafkę. O, może tu będzie! To, nie, to też nie i to też nie.. Wyjmowałam każdą butelkę po kolei. Mam! Wyciągnęłam przeźroczystą, plastikową buteleczkę z białym płynem w środku. Odkręciłam zakrętkę i wlałam zawartość buteleczki do wanny. Teraz powinno puścić. Wyprałam rzeczy i powiesiłam je na lince.
- Ros?
- Tak? - Odwróciłam się w stronę drzwi, które otworzyły się, a do pomieszczenia weszła Sue.
- Wiesz, coś długo siedzisz w tej łazience. - Powiedziała lekko zachrypniętym głosem.
- Sorry, już wychodzę. - Ominęłam Sue i ruszyłam do pokoju.
- Pościel masz nową! - Krzyknęła. Pokiwałam głową.
- Dzięki - Położyłam się na łóżku i znowu zapadłam w sen.
*kilka godzin później
Ze snu wyrwało mnie pukanie do drzwi. Tak bardzo chciałam dzisiaj zostać w łóżku. Nie mam ani siły ani chęci się ruszać.
- Proszę! - Usiadłam, opierając się o ścianę.
- Obudziłam Cię? - Sue podeszła bliżej i usiadła w rogu lóżka. Pokręciłam przecząco głową. - Nie kłam. - Powiedziała srogo. - Wiem, że tak. Co się dzieje?
- Nic, po prostu nie mam na nic siły.
- To przez okres. - Serio? No co Ty nie powiesz?
- Pewnie tak..
- Słuchaj, ale nie przyszłam tu o tym gadać.
- O co chodzi?
- Jesteś poszukiwana.
-Co?! - Wrzasnęłam.
- Twoje zdjęcie jest w necie. - Jej głos lekko zadrżał.
- To nie możliwe!
- Policja tu będzie. Mama zadzwoniła do taty. Już ją przesłuchiwali, teraz gliny przyjadą tutaj.
- Co mam robić?
- Spokojnie Rosalie. Najpierw mają w planach przesłuchać Josh'a. Podobno przeszukali Twojego laptopa i znaleźli komórkę. Działają bardzo szybko. - Tłumaczyła. Wyszłam z łóżka i ustałam naprzeciwko okna. Żeby oni mu tylko nic nie zrobili!
- Boże, co ja mam zrobić?
- Twoja mama podała fałszywe zeznania.
- No to było do przewidzenia! W życiu by się nie przyznała! - Chodziłam po pokoju.
- Pattie zgodziła się Cię wziąć na kilka dni. Pakuj się. - Odezwał się Tom, który wszedł do pokoju. Odwróciłam się szybko w jego stronę.
- Nie! I tak już za dużo problemów na Was ściągnęłam, spakuję się i pójdę gdzieś indziej. - Tom podszedł do mnie i chwycił moje nadgarstki.
- Rosalie, uspokój się. Zrobisz tak jak Ci powiedziałem. - Pokręciłam głową. Sue wyjęła moją walizkę i zaczęła pakować do niej rzeczy z szafy.
- Ściągnę problem na nic nie winną rodzinę! Nie mogę! - Krzyczałam.
- Możesz. - Powiedziała Sue.
- Pattie to przyjaciółka rodziny. Ona sama to zaproponowała. - Wtrącił Tom.
- Idź na dół po resztę rzeczy. - Nakazała przyjaciółka. Zbiegłam na dół, ściągnęłam wieszaka bluzę i pobiegłam do łazienki. Chwyciłam swoją kosmetyczkę i z powrotem wbiegłam do pokoju. Podeszłam do Sue, wyrwałam jej walizkę z rąk i wrzuciłam do niej ostatnie znalezione rzeczy.
- Kiedy tu będą? - Zapytałam. Bardzo ciężko mi się oddychało. Próbowałam brać głębokie oddechy.
- Nie mamy pojęcia. Mogą tu być w każdej chwili.
- Jesteś już gotowa? - Zapytała Sue. Przytaknęłam. - To chodź, szybko. - Wzięłam walizkę, ubrałam kurtkę i ruszyłam za pozostałą dwójką.
- Wsiadaj. - Sue wskazała na czarny, mały samochód. Zajęłam tylne miejsce. - Daj tą walizkę. - Mój bagaż został umieszczony w bagażniku. Tom odpalił silnik i ruszyliśmy. Co teraz będzie? Kiedy oni w końcu przestana mnie szukać? Jak ta cholerna baba tak może?! Nigdy więcej do niej nie wrócę! Ona mnie nie zobaczy! Nigdy! Auto zatrzymało się przy białym domku. Szybko z niego wysiadłam. Otworzyłam bagażnik i wyjęłam z niego walizkę. Sue i Tom cały czas mnie obserwowali.
- Chodź Ros. - Sue ujęła moją dłoń, przez co poczułam się troszkę lepiej. Doceniam to co dla mnie robi i chyba nigdy nie będę w stanie się jej odwdzięczyć. Tom otworzył bramkę i poszedł przodem. Kilkakrotnie zapukał do drzwi, które po chwili zostały otwarte. Pattie spojrzała na mnie wzrokiem pełnym współczucia. Wpuściła nas do domu i wszyscy ustaliśmy w korytarzu.
- Dziękujemy Ci Pattie, to dla nas wiele znaczy.
- Nie dziękujcie mi. Chcę wam pomóc. Ta dziewczyna nie zasłużyła na takie traktowanie. Ja się nią zaopiekuję.
- W takim razie już pójdziemy. - Sue mocniej ścisnęła moją rękę i uśmiechnęła się blado. Łzy niebezpiecznie migotały w jej oczach.
- Wrócę po Ciebie. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz Ros, będzie dobrze. - Wyszeptała. Puściła moją dłoń i wyszła. Stała w korytarzu cała roztrzęsiona. Pattie podeszła do mnie bliżej i przytuliła mnie.
- Ułoży się. Jesteś tu bezpieczna. - Zdjęła ze mnie kurtkę i powiesiła ją na wieszaku.- Chodź skarbie, pokażę Ci Twój pokój. - Pokiwałam głową. Podniosłam walizkę i weszłam po schodach. Pattie stała przy czarnych drzwiach. - To tutaj. Masz pokój koło Justin'a. Reszta ma naprzeciwko Was. Moja sypialnia jest o tak. - Wskazała ręką na najbardziej oddalony pokoik leżący pomiędzy stroną "moją" i Justin'a, a stroną pozostałych jej dzieci.
- Okej - Powiedziałam cicho. - Dziękuję pani za wszystko. - Kobieta uśmiechnęła się szeroko.
- Nie ma sprawy kochanie, a i mów proszę do mnie Pattie, bo czuję się staro jak zwracasz się do mnie na pani. - Zaśmiała się głośno. - Dobra, zostawię Cię samą. Rozpakuj się. Jesteś głodna?
- Nie
- Okej, ale jak będziesz to mów śmiało. - Puściła do mnie oczko.
- Dobrze- Otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia. Było ładne. Całe białe, co nadawało mu schludności i czystości. Położyłam swoją walizkę na ziemię, zdjęłam ze stóp adidasy i zaczęłam się rozpakowywać. To wszystko nie miało tak wyglądać. Miałam uciec, ale sama. Gdybym to zrobiła nie byłoby teraz takiej sytuacji. Ściągnęłam problemy i kłopoty na zbyt wiele ludzi. Teraz jestem w domu pani Bieber. W domu mamy mojego idola, który dawał mi wiarę i nadzieje na lepsze jutro i zamiast skakać z radości ja chcę umrzeć. Nie mam już po co żyć. Straciłam wszystko.. Jestem tylko problemem dla wszystkich i dla świata. Nie powinnam istnieć. Zabiję się. Zrobię to. Znajdę coś ostrego i podetnę sobie żyły, ale to zbyt mocno będzie bolało, a ja chce szybko i bezboleśnie. Chociaż.. przez całe życie byłam raniona, to powinnam być już odporna na ból. Może mają tu jakiś sznur. Podeszłam do okna. W ogrodzie jest dużo drzew, więc to jest jakaś opcja. Wątpię, że znajdę w tym domu pistolet, ale gdyby był to wystarczyłby tylko jeden strzał... Jedna kulka w głowie i byłoby po mnie. A może tabletki? Połknę ich sporą ilość i zasnę na zawsze, ale istnieje prawdopodobieństwo, że mogą mnie uratować. Ja tylko chcę zasnąć ... i się już nigdy nie obudzić.
****
WRÓCIŁAM!!! I jak rozdział? KOMENTUJCIE!! Kocham Was! xx
Masakra.. Ile sie tu dzieje O_o
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial. Oby tak dalej.
Czekam na nastepny :**
@kasia763
Dawaj szybko nexta....Rozdział jak zawsz wspaniały! Więcej wiecej więcej! <33 ilysm
OdpowiedzUsuń@niarrlozaim
Biedna Ross :(. Harry w sumie też... Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :))) Kocham Cię <3 Black Angel...
OdpowiedzUsuńDokładnie biedny Harry i biedna Ross...
OdpowiedzUsuńI tyle emocji :D
Czekam na następny!!! <33
@klaudia_0304
Powróciłaś *O* Tak się cieszę <3
OdpowiedzUsuńOmg ;D jak sie rozkręca ;3 jejka tyle sie działo, nie mogę doczekać nexta. Dobrże że wrocilas, tęskniłam <3 Paulaa9999
OdpowiedzUsuńWspaniały *.* Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńTo mój blog, dopiero go założyłam, może komuś się spodoba? Zapraszam (opowiadanie o Niallu) http://niallhoran-opowiadanie.blogspot.com