ROZDZIAŁ DEDYKOWANY - @take_you_there
czwartek
Otworzyłem oczy i usiadłem na łóżku.
- No nareszcie! Ubieraj się i spieprzaj na dół! - Wrzeszczał Lou.
- Jaka policja?
- Normalna idioto- Pokręciłem głową.
- Jeśli to jakiś głupi żart, to przysięgam, że już nie żyjesz. - Warknąłem. Wstałem z łóżka. Szybko wciągnąłem na siebie spodnie i siwy T-shirt. Przeczesałem ręką włosy. O cholera, ale mam kaca. Mój łeb! Zbiegłem na dół i otworzyłem drzwi. Kurwa mać! Chciałem zamknąć tym facetom drzwi przed nosem, ale się powstrzymałem.
- Dzień dobry, miło, że pan w końcu raczył otworzyć te drzwi.
- Witam
- Pan Harry Styles, tak? - Pokiwałem głową.
- Tak, ale o co chodzi? - Dobrze wiedziałem o co, a raczej o kogo, ale poudawać debila nie zaszkodzi.
- Możemy wejść?
- Tak, proszę. - Przesunąłem się w bok, aby zrobić miejsce dwóm policjantom. - Napiją się panowie czegoś?
- Nie, dziękujemy. Może przejdziemy do rzeczy. Czy zna pan panią Rosalie Lutz? - Nie będę kłamał. To może pójść tylko i wyłącznie na moją niekorzyść.
- Tak, znam.
- Prowadzimy śledztwo w sprawie jej zaginięcia. Znaleźliśmy jej telefon i wiemy, że kontaktowała się z panem, jako ostatnim. Niestety karta została połamana i udało nam się uzyskać tylko takie informacje.
- Rosalie napisała, że musi uciekać, ponieważ jej mama zastosowała wobec niej akt przemocy.
- Akt przemocy? - Zapytał jeden z policjantów, unosząc przy tym krzaczaste brwi.
- No tak, ja mam jeszcze tego sms.- Poszedłem do salonu, chwyciłem telefon i podałem policjantowi. Na twarzy mężczyzny malowało się zdziwienie.
- To dziwne, pani Lutz twierdziła, że jej córka strasznie się buntowała i często się kłóciły, ale chyba zapomniała wspomnieć o najistotniejszym fakcie.
- To ona wam nie powiedziała?
- Wybiera się pan gdzieś? - Policjant zignorował moje pytanie. Kiwnął głową na kartony, stojące w salonie.
- Um, tak wyprowadzam się. - Odparłem.
- No tak, tak z powodów służbowych mam nadzieję? - Spojrzałem na drugiego komisarza, który był wyraźnie rozbawiony ciekawością swojego kolegi. - Cóż, dziękujemy panu za pomoc.Dzięki pańskim zeznaniom jesteśmy już krok do przodu.
- Jeżeli znajdziecie Rosalie powiadomicie mnie o tym?
- Jeśli sobie tego pan życzy, to oczywiście.
- W takim razie, dziękuję.
- Do widzenia
- Do widzenia - Zamknąłem drzwi i odetchnąłem głośno. Oparłem się głową o ścianę.
- Poszli już? - Lou zbiegł po schodach i ustał koło mnie. Przytaknąłem. - O co pytali? - Wiem, że wszystko słyszał i udaje teraz głupka, ale nie miałem już siły, żeby się z nim kłócić.
- O Ros - Odpowiedziałem.
- Znaleźli ją? Coś jej jest? - Pytał.
- Nie, nie znaleźli jej, a czy coś jej jest to nie mam pojęcia, bo jak widzisz to nie utrzymuję z nią kontaktu! - Syknąłem. Usłyszałem jak Louis westchnął. Między nami nastała cisza.
- Chodź, Harry. Pomogę Ci spakować resztę rzeczy. - Po minie chłopaka wywnioskowałem, że jest zmartwiony.
- Ok - Rzuciłem.
- To zajmę się łazienką, a Ty idź do sypialni. Później podzielimy resztę pokoi, a na końcu zostanie kuchnia.
- Dobra, to weź sobie kartony. Tam są. - Wskazałem palcem na drugą połowę korytarza.
- Patrz! No, nie widziałem ich!
- Potrzebujesz okularów. Ja gdzieś mam to mogę Ci..
- To był sarkazm. - Przerwał Lou. Jego twarz była śmiertelnie poważna.
- Serio?
- Zaraz sam będziesz się pakował. - Rzucił ostro.
- Dobra, sorry.
- Żartowałem, frajerze. - Chłopak wybuchł śmiechem, a ja stałem i gapiłem się na niego. Walnąłem się dłonią w czoło.
- O Boże..
- Taa, wiem jestem głupi.
- Nie jesteś głupi. - Urwałem. - No dobra, jesteś. - Zachichotałem.
- Dzięki! - Przyjaciel wziął kartony i zaczął wchodzić na górę.
- Ej stary! - Zawołałem. - Masz jeszcze jeden, bo dwa nie starczą. - Rzuciłem Lou karton. - A tak poza tym to tu na dole też jest łazienka. - Puściłem do niego oczko.
- No chyba żartujesz. - Fuknął. Pokręciłem przecząco głową. - Zadzwoń po chłopaków. Sami nie damy rady.
*perspektywa Rosalie
Boję się wyjść z pokoju. Boję się rozmowy z Justin'em. Boję się tego, że Pattie już o wszystkim wie. W tym momencie boję się wszystkiego. Zamknęłam oczy i schowałam twarz w dłoniach. Trzeba stawić temu czoła. Wstałam z łóżka, na którym obecnie siedziałam i podeszłam do drzwi. Uchyliłam je lekko. Przez małą szparkę nasłuchiwałam jakichkolwiek odgłosów, ale w domu było cicho. Może gdzieś wyszli? Zeszłam po schodach do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wpatrywałam się w jedzenie. Chyba jednak nie jestem głodna. Zamknęłam lodówkę i podskoczyłam w miejscu.
- Co Ty tu robisz? - Zapytałam przerażona. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu. Justin podniósł jedną brew.
- Eee, mieszkam? Przynajmniej teraz, przez kilka dni. - Pokiwał głową. Przewróciłam oczami.
- Gdzie są wszyscy?
- Dzieciaki są na dworze, a mama pojechała do Tom'a i Sue. - Odpowiedział. Patrzyłam na niego zdezorientowana. Ogarnął mnie strach. Czułam jak nogi zaczynają mi się trząść. Oddychałam bardzo szybko. Powiedział jej. Powiedział Pattie o tym, co chciałam wczoraj zrobić, a ona teraz pojechała powiadomić Sue. Zacisnęłam ręce w pięści.
- Cz.. czy..o..ona..- Dukałam.
- Czy co? Czy wie? Nie, nie powiedziałem jej. - Poczułam jak kamień spada mi z serca.
- Dziękuję - Powiedziałam cicho. Justin oblizał wargi i klasnął w dłonie.
- To co dzisiaj robimy? - Zapytał. Ale jak? Co?
- Jak, co robimy? Nie rozumiem. Nie mogę wychodzić z domu. Jestem poszukiwana, jakbyś nie wiedział. - Nie wiem dlaczego, jestem tak oschła dla osoby, którą kocham całym sercem. Powinnam skakać z radości, przecież właśnie rozmawiam z Justin'em Bieber'em.
- Nie trzeba wychodzić z domu, żeby się dobrze bawić. - Justin przekręcił głowę i zaczął mi się przyglądać. Jego oczy wędrowały po moim ciele, począwszy od stup, a skończywszy na mojej twarzy. W końcu spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się tajemniczo.
- Chyba nie myślisz, że..
- Że co? - Przerwał mi. - Nikogo nie ma w domu, tym lepiej. - Pokręciłam przecząco głową.
- Nie ma mowy, nawet nie ma takiej możliwości. - Powiedziałam stanowczo. Chłopak zrobił smutną minę, a po chwili wybuchł głośnym śmiechem. Szybko ruszył w moją stronę. Nie wiedziałam co mam robić. Rozum krzyczał UCIEKAJ, ale ciało kompletnie odmawiało posłuszeństwa. Stałam jak skała i nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Chłopak ustał kilka centymetrów przede mną. Wyciągnął rękę i zawinął sobie kosmyk moich włosów na palec.
- Z..zostaw mnie. - Wysapałam.
- Dlaczego? - Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej.
- Bo ja nie chcę. - Mój głos drżał.
- Czego nie chcesz? - On serio jest taki tępy, czy tylko udaje?
- No, um.. wiesz o co mi chodzi.
- Nie bardzo - Jego usta znajdowały się blisko mojego ucha.
- Ja nie chcę tego robić. - Podkreśliłam słowo "tego".
- Oj Ty zboczuszku - Chłopak zachichotał. Jego ciepły oddech uderzył o moją skórę, wywołując tym samym gęsią skórkę. - Nie będziemy uprawiać seksu. - Wyszeptał. Klepnął mnie lekko w ramię. - Ganiasz piękna! - Odsunął się z chytrym uśmieszkiem na twarzy i uciekł. CO? Dopiero po chwili się ocknęłam. W sumie to.. czemu nie, będzie fajna zabawa. Zaczęłam biec, ale zupełnie nie wiedziałam, gdzie jest Justin. Ustałam w korytarzu.
- Ej! Blondi! Tutaj! - Moja głowa podążyła za głosem. Blondi? Serio? Chłopak stał na samej górze schodów i do mnie machał. Wystrzeliłam do niego jak torpeda. Po kilku sekundach już byłam koło Justin'a. Klepnęłam go w brzuch i uciekłam.
- Teraz Ty ganiasz! - Wydarłam się. Wbiegłam do jakiegoś pokoju i się schowałam. Słyszałam jak chłopak krzyczy moje imię.
- A Ty! Schowałaś się, tak? - Zaśmiał się głośno. - Ciekawe, gdzie blondi się schowała, hm..- Powstrzymywałam się , aby nie wybuchnąć śmiechem. Zachowywaliśmy się jak dzieci. Ostatni raz bawiłam się tak, z moim tatą. Usłyszałam trzask podłogi. - Ej no blondi, gdzie Ty jesteś? - Fuknął. Odepchnęłam delikatnie drzwi, za którymi stałam i po cichu zmierzałam w kierunku korytarza. Miałam zacząć biec, gdy dwie silne ręce oplotły mnie w pasie.
- Aaa! - Darłam się, a Justin się śmiał. Podniósł mnie do góry i próbował zaciągnąć mnie do pokoju. Piszczałam i rzucałam się na różne strony. Chłopak rzucił mnie na łóżko i usiadł na mnie okrakiem. - Teraz będzie kara. - Wymruczał i zaczął mnie gilgotać. Śmiałam się głośno. Czasami nawet nie mogłam złapać oddechu.
- Ekhem - Spojrzałam w stronę drzwi, przy których stała Pattie z założonymi rękami na klatce piersiowej i dziwnym uśmieszkiem na twarzy. - Nie przeszkadzam? - Wymieniliśmy z Justin'em spojrzenia. Zrzuciłam go z siebie i usiadłam prosto na łóżku.
- Nie, mamo, nie przeszkadzasz. - Powiedział Justin.
- Na pewno?
- Tak - Odparłam i uśmiechnęłam się lekko.
- Mhm, idę robić obiad.
- Mogę Ci pomóc? - Zapytałam. Pattie spojrzała na mnie zdziwiona. Jej oczy świeciły się, tak jakby zapaliły się w nich małe iskierki.
- Bardzo chętnie!
- E, a co ze mną? - Justin zmrużył oczy. Oby dwie wzruszyłyśmy ramionami, po czym wybuchłyśmy śmiechem. - Okej, rozumiem. Nie chcecie mnie. - Walnęłam chłopaka w głowę.
- Jaki Ty jesteś głupi. Chodź. - Wzięłam go za rękę i zeszliśmy na dół.
- Dobra dzieciaki, to zrobimy tak. Ja robię obiad, a wy deser, ok?
- Um, no dobrze, a co mamy zrobić? - Zapytałam.
- Ciasto! - Wrzasnął Justin.
- No, to już wiesz. - Zaśmiała się Pattie.
- Za ile będzie obiad? - Czułam się troszkę dziwnie, bo cały czas Justin trzymał moją dłoń w swojej.
- Jak zrobię to was zawołam.
- Ok, to chodź blondi idziemy do góry, włączymy sobie jakiś film. - Pokiwałam głową. Pattie zerknęła na nasze splecione dłonie, uśmiechnęła się i spuściła głowę. Poszłam z chłopakiem do jego pokoju.
- Co będziemy oglądać?
- A na co masz ochotę? - Przy telewizorze stał koszyk, a w nim było pełno płyt. Przykucnęłam i zaczęłam je przeglądać. - W takim tempie, to my nie zdążymy nawet włożyć płyty do DVD przed obiadem.
- Oj nie marudź. - Syknęłam.
- Może grzeczniej, hm? - Przygryzłam wargę.
- Przepraszam. - Podałam chłopakowi płytę.
- Jesteś strasznie irytująca, wiesz? - Ał, to zabolało. Patrzyłam na swoje palce. Justin poszedł do odtwarzacza i włożył płytę. Kierowałam się do drzwi pokoju, nacisnęłam klamkę i je otworzyłam. Wyszłam na korytarz.
- Gdzie idziesz? - Chłopak złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie.
- Do pokoju?
- No, przecież z niego wyszłaś? - Naśladował mój ton.
- Do swojego - Odparłam.
- A film? Mieliśmy oglądać?
- Wiesz, że nie powinno się przebywać w towarzystwie osób, którzy są irytujący? - Fuknęłam. Chciałam uwolnić swoją rękę z jego uścisku, ale on tylko jeszcze bardziej go wzmocnił.
- Och Rosalie, daj spokój.
- No to mnie puść. Dam Ci spokój. - Justin pokręcił głową. - Jaki Ty masz problem, huh?
- Nie mam problemu, Ty go masz.
- Ja?! - Wrzasnęłam.
- Tak, Ty.
- No chyba sobie żartujesz, teraz!
- Nie, nie żartuję. Nie drzyj się tak blondi, ok? - Prychnęłam. - Wróć do mojego pokoju.
- Nie
- Wróć.
- Bo co? - Jego twarz znalazła się niebezpiecznie blisko mojej.
- Bo ja tak mówię. Idź do mojego pokoju, siadaj na łóżku i oglądaj film. - Warknął. Byłam przerażona jego tonem. - Teraz! - Krzyknął. Podskoczyłam w miejscu. Zabrałam rękę z uścisku chłopaka i pobiegłam do jego pokoju, wykonując jego polecenie. - Przepraszam, że tak się zachowałem, ale inaczej się nie dało. - Usiadł koło mnie i mnie przytulił. Włączył film i złożył buziaka na moim policzku, co wywołało u mnie rumieńce. Zasłoniłam twarz włosami, żeby Justin nie zauważył moich czerwonych policzków.
*perspektywa Harry'ego
Chłopaki pomogli mi w pakowaniu, a teraz wnoszą wszystkie pudła do ciężarówki.
- Już? To wszystko? - Zapytał Liam. Kiwnąłem głową.
- Ta, chyba tak. - Odparłem. - Dzięki za pomoc.
- Nie ma sprawy, zawsze możesz na nas liczyć. - Uśmiechnąłem się.
- Dobra, ja muszę spadać, na razie. - Powiedział Niall i wyszedł.
- A temu co? - Zapytałem.
- Jakaś laska na niego czeka. - Zayn wzruszył ramionami.
- Wow, serio?
- Mhm, w sumie to ja tez umówiłem się z moją księżniczką, więc będe leciał. Cześć! - Przybiliśmy sobie piątki.
- Liam? - Wiedziałem, że chłopak również jest umówiony.
- Tak, ja tez już pójdę. Do jutra!
- Ty Lou też idziesz?
- A chcesz, żebym poszedł? - Pokręciłem głową. - No właśnie.. To co? Piszemy list? - Spojrzałem na niego zdezorientowany.
- Skąd wiesz?
- Widziałem.. Idź po kartkę, długopis mam, a i weź kopertę! - Wbiegłem do góry. Poszedłem do sypialni. Wziąłem potrzebne rzeczy. - Eee! Harry! - Zszedłem na dół.
- Co?
- Patrz. - Przyjaciel odwrócił laptop w moją stronę. - Otworzyłem szeroko oczy. No kurwa! Co do chuja jest!
- Jak to kurwa jest możliwe! - Wrzasnąłem.
- To zdjęcie jest na każdej plotkarskiej stronie. Jest wszędzie.
- Jeszcze lepiej! Przecież ja tą dziwkę spławiłem. Nawet pokazałem jej środkowego palca na do widzenia!
- Ale co się denerwujesz? Zadzwoni się i powie, żeby napisali sprostowanie czy coś i tyle. - Chłopak wzruszył ramionami.
- Sprostowanie? To zdjęcie właśnie poszło na cały świat! Co mi da jakieś pierdolone sprostowanie?!
- No to stary..ee, powiem Ci, że jesteś w czarnej dupie.
***
Hej :) Dziękuję Wam za tyle miłych opinii o moim blogu. Jesteście kochani! Za tydzień kolejny rozdział ;) Wiem, że miał być zwiastun, ale jak to zawsze bywa, każdy ma mnie w dupie.. i go nie ma, no cóż..
To do następnego, pa <3
Kocham Cię dfbsacvsfhrsfdwgdbsfbgsdghrfgtfcwvbf twoja Karol CIA! Ggh
OdpowiedzUsuńjfshcykcsvixrnv cudowne <3
OdpowiedzUsuńNie będzie zwiastunu ? ;ccc
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały, jaram sie ;) Był Justin i ta wspaniała zabawa miedzy nimi - kocham to :3 czekam na nn ;p
@Paulaa9999
Przy tym ostatnim to jebłam na glebę :P
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, świetny i cudowny.
Ale ty mi nic nie kombinuj z Justinem! Ros ma być z Harrym i koniec! Tak było, jest i ma być! Amen :P
Już nie mogę się doczekać następnego i tak przy okazji zapraszam Cię do siebie: zawsze-z-toba.blogspot.com
Kat xx.
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńAle zgadzam się z Kat. Ros ma być z Harrym! Musi! :D
Czekam na nst. :)
@klaudia_0304
Znalazlam ten blog dzis znaczy wczoraj bo jest juz po polnocy. A ja chuba od 2 h czytam tego bloga. Wow musze przyznac ze mnie zaciekawila ta historia podoba mi sie :D
OdpowiedzUsuńjestem zdruzgotana tym jakie krotkir komentarze czytelnicy pisza.. Ty charujesz, piszesz w wolnym czasie a niektorzy w komentarzu napisza jeden wyraz.. a wiec... ja troche sie rozpisze. :3
OdpowiedzUsuńpo pierwsze kshrjsvrnsyisg *0* zajebisty rozdzial, chociaz to zachowanie Justina, to trzymanie za reke nie za bardzo mi pasuje... no ale....
mam nadzieje ze w przyszlym rozdziale pojawi sie Sue. stesknilam sie za nia... moze bedzie jakis watek miedzy nia a Justinem ? zostawiam to do Twojej decyzji...
i popieram Kat. niech Ros bedzie z Harrym :3 prosze prosze prosze :)
a no i chcialam powiedziec ze masz talent :) życze Ci jak zwykle duuuuuuużo weny. :) juz nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu :) xx
@Anne_195
Od niedawna czytam te opowiadanie, ale stwierdzam, że jest niesamowity.
OdpowiedzUsuńKocham go po prostu
@JustinePayne81
Jest świetnie, czekam na kolejny! <3 @Dagmara_171
OdpowiedzUsuńSwietny <3
OdpowiedzUsuńJa chce kolejny rozdzial :*
@kasia763
Zaczniemy moją krytyczną ale zarazem jak fantastyczną opinię (eh ta skromność)
OdpowiedzUsuń1. Coś co najbardziej uderzyło mnie w oczy bodajże 1 lub 2 rozdziały temu. Kotuś jeszcze raz zobacze napis "pani Bieber" to zamorduje! Pattie ma na nazwisko MALETTE. Nie musisz tego koniecznie wiedzieć jednak na potrzeby opowiadania można by poszukać XD
2. Przez Ciebie kiedyś zwariuje! Poprostu piszesz tak cudownie i chamsko ci tego zazdroszcze ;-;
3. Moge prosić o informowanie o nowych rozdziałach na TT (link niżej)
Było troche krytyki pozytywnej jak i negatywnej, troche krótka opinia ale jestem na telefonie i palce bolą xd
KONTAKT!!!
TWITTER: http://twitter.com/Karasiaa
ASK: http://ask.fm/Karasiaa